czwartek, 3 czerwca 2010

Agnieszka

Pracowałyśmy razem w hotelu. Była menagerem restauracji. ‘Iskra’ – tak o niej zawsze mówiliśmy. Zawsze wydawała mi się taka perfekcyjna, wytworna… Taka współczesna modna kobietka. A do tego niezależna. Fakt – jest troszkę młodsza – ale nie ma męża i dzieci. Tylko praca, praca… Muszę przyznać, że jak się poznałyśmy nie spodobała mi się. Była takim nieczułym, zimnym robotem. Ciągle podnosiła głos na ludzi, wiecznie niezadowolona. Straszyła personel zwolnieniami. Nie wchodziłam jej w drogę, a ona nie zwracała na mnie uwagi. Byłyśmy jak dwa przeciwstawne bieguny. Moi podwładni zawsze donosili mi sensacje z zaplecza kuchni. Nazywali ją Herr Agnieszka. Pewnego jednak dnia Agnieszka nakryła mnie, w jednym z pomieszczeń gospodarczych, jak płakałam. W pierwszym momencie chciała uciec i udać, że nic nie widziała. Ale została. Pozwoliłam jej na to. W gruncie rzeczy nie chciałam być sama. Wtedy właśnie dotarło do mnie, że P. mnie zdradził i zostawił. Nie miałam siły pracować, a zwłaszcza manifestować, że życie jest piękne. Nie wiem skąd we mnie taka ufność do ludzi, ale właśnie jej jako pierwszej zwierzyłam się ze swoich problemów. I o dziwo, nie tylko zrozumiała, pocieszyła, ale także zachowała się jak prawdziwa przyjaciółka. Zawiozła mnie do domu. Zamówiła obiad na wynos, otworzyła butelkę wina. Nawet kazała mi zapalić papierosa. Przegadałyśmy razem całą noc. Poruszyłyśmy wszystkie tematy: od facetów, przez zdradę, miłość, seks, kończąc na kosmetykach, jedzeniu, gotowaniu, i pracy.
Dwie siły, dwa prądy – zderzyły się i wymieszały. Dzięki tej znajomości powstały dwie nowe osobistości – ja – jako bardziej stanowcza menedżerka i ona – jako bardziej ludzka kierowniczka. Obu nam ta znajomość wyszła na dobre.
Przepracowałyśmy razem 3 lata. Chciała nawet odejść za mną z hotelu. Nie pozwoliłam jej na to. Kontakt się urwał z mojej strony, chociaż Aga dzwoniła, pisała… z mojej strony wiecznie cisza. Do wczoraj… Chociaż nasza rozmowa była taka ogólna… A szkoda… Bo dopiero teraz na zdjęciu widzę jakie ma smutne oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz