niedziela, 9 maja 2010

Studenckie lokum

Samodzielna. Niezależna. Dwadzieścia lat temu rozpierała mnie duma, gdy opuściłam rodzinny dom i poszłam na swoje. Teraz niby fajnie być taką ‘współczesną’ niezależną kobietą.
Dopiero, gdy przeprowadziłam się do kawalerki w galeriowcu (mieszkałam na 10. piętrze) – doceniłam swój rodzinny dom. Zamieszkałam tam już będą z P. Ciasno było w tym jednym pokoiku. Ale najgorsza była łazienka – mała, wilgotna, z plamami pleśni na suficie. Coś okropnego. Nie było wanny i kabiny prysznicowej, tylko brodzik dla liliputka. Obiecałam sobie, że jak będę miała dużo pieniędzy, to kupię dom, w którym będą dwie łazienki – jedna z wanną, a druga z prysznicem. Dziesięć lat później przeprowadziliśmy się do domu, w którym do dziś mieszkam.
Ale na galeriowcu nie poprzestaliśmy. Potem jeszcze z sześć razy się przeprowadzaliśmy. Ale to już inna historia …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz